Zmienilam się. Sama nie wiem czy na lepsze czy nie. Zmienilam się. Nie denerwuję się. Mało co sprawia mi przykrość. Przy innych zachowuje się jak by mnie nie było. Malo sie odzywam. Malo robię. Ostatnio nawet malo placzę. Placz nic nie pomoże. Bo niby w czym? Przecież nie dzieje się nic strasznego. Czlowiek kilka razy na dzień zagląda do kieliszka. Ktoś inny siedzi godzionami na klatce bo nie może dostać się do domu. Inny kluci się z matką rodzicielką do tego stopnia, że wyzywa ją od k****, s***, p****. Jakaś matka wyzywa swoje wlasne dzieko od bydlaka :/. W jakiejś rodzinie nie starcza na chleb. Jakieś dziecko nie wie czy zda do naseępnej klasy. Pewien czlowiek nie patrzy w lustro bo jedyna rzecz ktora go obrzydza to jego wlasny wygląd. Ktoś nie wytrzymuje i podcina sobie żyly. Inny kocha jakies miejsce, miasto bo kojazy mu się ze szczęsliwym dziecinstwem. Niestety nie może widzieć go zbyt często. Ktoś traci przyjaciól. Ktoś traci wiarę w siebie. Więc czemu mam się smucić? To tylko problemy. To tylko życie jednego zwyklego czlowieka. To nic. Nie ma mażen. To nic. ten ktoś nie ma nadziei. To nic. To tylko problemy... Szczesliwa jestem bo ich nie mam. Szczęśliwa bo mam to na co zasluguję. Jestem szczęśliwa bo mam. Inni nic nie mają. I nie ważne czy mam milosc swojego życia czy kase czy problemy. Ważne że mam i potrafie docenić...
Juz nie pytam " Dlaczego wlasnie ja? ". A dla czego mial być ktoś inny? Już nie zadręczam się pytaniami " Kiedy to sie skończy? " , " Czy to wszystko ma sens? "
" Kocham... "
Byla mloda. Nie byla ladna. Nie byla sympatyczna ani wesola. Miala tylko jednego przyjaciela. Takiego ktory nie mowil jej nic o sobie, nie pytal " Jak się masz? " i ogolnie mial ja gdzieś. Byla sama. nie miala licznej rodziny. Tylko matke i ojca. Byla sama. Kiedyś miala kundelka. To byl jej prawdziwy przyjaciel który udawal że ją slucha. Niestety potracil go samochod. Kochala ptaki. Zazdroscila im ze byly wolne. Kochala czarny i bordowy. Kochala spiewać choć wcale spiewać nie umiala. Kochala Nirvane. czesto plakala...Nienawidzila swojego pokoju, domu i rodziny. Nienawidzila zycia. Uczyla sie marnie. Nie zależalo jej na nauce. Objecala sobie że nie dozyje 20- tych urodzin.
Zawsze po szkole starala się isc jak najwolniej. Nie spieszylo jej sie do domu. I tak nikt na nią nie czekal. Wiedziala co zastanie...Gdy weszla na swoje szare osiedle kamieniczek zaczela plakać... Gdy powoli wchodzila do domu zastanawiala sie co tam zastanie. Nie chciala tego widzieć... Juz piętro niżej czula zapach alkocholu. Niepewnie otworzyla drzwi do mieszkania... Widok byl przerazajacy. Jednak znala go dokladnie. Zdązyla sie przyzwyczaić. Zaniedbane male mieszkanie wypelnione bylo zapachem alkocholu. w " salonie " na kanapie spala jej matka. Byla calkowicie pijana. Obok niej byly puste byteli taniego wina. ten widok to cale dziecinstwo tej pewnej dziewczyny. Bylo zimno wiec okryla matke kocem. Zamknela sie w lazience. Nawet nie plakala. W pewniej chwili wszedl do mieszkania jej tata. . Zacząl krzyczeć na jej matkę. Zacząl krzyczać na nią że dopuscila żeby jej matka się opila. Kazal jej siąsc do lekcji. Nie zastanawiala się... otworzyla apteczkę. Nie bylo tam nic ciekawego. jedynie jakieś silne leki. Polknela... jeszcze przez chwilę byla przytomna. Leżala slaba na podlodze. Uśmiechnela się. Pomyslala że ma już z glowy swoje marne życie. Jednak zrobilo jej sie przykro. Nikt oprocz niej nie zajmowal się jaj matką. Dopiero wtedy dotarlo do niej że kocha swoich rodzicow i że kocha zycie. To nie mialo już znaczenia. Zdązyla wyszeptac " Kocham... ". Znaleziono ją ze lzami w oczach. Dotrzymala objetnicy. Nie dorzyla do swoich 20-stych urodzin. Dla niej skończyl się ten świat choć miala zaledwie 14 lat. Po smierci na pogrzebie zjawil się tlum ludzi. Wszyscy ubani byli na czarno. każdy w ręku trzymal roze. Ona ubrana byla na bialo. Wygladala slicznie. Dopiero teraz wszyscy dostrzegli jaka byla piekna. Miala czarną trumnę. Za nią szedl chlopak ktorego zawsze skrycie kochala. Plakal... wszyscy plakali. Najbardziej jej rodzice i owy chlopak. Zdążyl nad trumną wyszeptać " kocham..." . I tak skończyla się historia pewnej dziewczyny...
Ta historia nie jest o mnie, nie jest na faktach. napialam ją bo jest troche do mnie podobna. mamy cos wspolnego. Ja tez nie potrafie śpiewać...