Archiwum październik 2004


paź 25 2004 To przeciez tylko miłość (!)
Komentarze: 7

Może zacznę notkę od takiego ........... bo tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Slucham wlaśnie "Tylko Ty kochanie" i lzy mi splywają po twarzy. Ale to niech zostanie między nami. Tak naprawdę to ja potrafię kochać!! Ale ktoś nie potrafi tego dostrzec. To że mówię " kocham"  nie znaczy że myślę " przystojny, calkiem mily i sexowny". Te cechy odchodzą na bok.Mówiąć "kocham" mam na myśli "potrzebuję by żyć...". A ktoś myśli że poprostu znów się zakochałam i mam bzika na punkcie pewnej osoby. Tak, mam bzika. Ale to tylko dlatego że nie mogę go dotknąć, odezwać sie do niego, czuć go gdy jest mi potrzebny. A czesto potrzebyję go...Dziś ktoś kto żekomo wie co czuje zrobil ze mnie idjotkę przy NIM... To nie byl zwykly wybryk. Zrobila ( bo o dziewczynie mowa) coś, czego nie zapomnę jej nigdy. Ona chyba mi nie wieży że mi tak bardzo zależy. Chociaż może wieży ale ja nie wiem. Ona myśli że wszystko jest spoko. Naiwna. Ale najgorsze jest to że nie potrafię jej wszystko wypomnieć. Nie chcę jej skrzywdzić. Może wiem jak to boli? A może ranię ją caly czs nie wiedząc o tym? Nie wiem...

                            

 W świecie.

 W świecie przemądrzalym                     

jak w obórce bez okna

chodzi tam i z powrotem

moja wiara samotna

 

czujna jak babcia

czasem trąbi do ucha

gdyby starczylo wiedzieć

byla by tylko Nauka

 

choćbyś jak paw wrzeszczal

niemądry dumny ladny

kochać - to byc poprostu

wszechmogącym bezradnym

                    Jan Twardowski

awe_anka : :
paź 24 2004 Cholera... !!
Komentarze: 4

Ciesz się z życia, kozystaj z chwili!
Idz z usmiechem na twarzy
...bowiem gdy przyjdą chwile
naprawde cieżkie,
nie będziesz mial co wspominac...


Slyszeliście moze piosenke " About a Girl " Nirvany? Wlasnie jej slucham. Nie jest wcale optymistyczna. Ja wcale nie mam dobrego humoru. A miewalam czesto. Wiecie co sie zmienilo? To ze ktos zapomnial o tym, o co go prosilam. Tyle razy mowilam, pisalam i uswiadamialam komus zeby mi tego nie robil. przez pewnien czas bylo spoko. Juz nie jest. Czy ta osoba nie moze mi powiedziec wszystkiego szczerze tak jak ja jej? Ona nie ma tych cholernych problemow a zawsze jest zle... A co ja mam powiedziec? Mam dosc. Za kazdym razem gdy staram sie nie byc typowym smutaskiem ten ktos mi uswiadamia ze mam mase powodow by nim byc. Wiem ze nie robi tego specjalnie. Ale mimo wszystko robi to.Pewnie dobrze wie ile czasu i wysilku potrzeba by się zmienic. Ale najgorsze gdy ktos usioluje sie podniesc, jest juzu celu i nagle ktos nie wiedząc o tym psuje wszystko. Nie mam za zle. Skąd moze wiedziec !! Ja tylko kilka razy mowilam. nie mam sily. Mam ochote krzyczec , plakac i nie wiem co jeszcze. ja wiem ze ten ktos cierpi. Ale czemu nie powie mi powodu. Czemu mam wrazenie ze to moja wina . Cos nie gra. ostatnio ten ktos ma mnie za zwykle "nic". Mam tego dosyc. Czy nie wie jak ja sie czuje? Zmienilam piosenke. teraz jest "Pennyroyal Tea" to jedna z moich ulubionych piosenek. Tak sobie mysle...podobami sie pewien chlopak. Nie chce zeby o tym wiedzial. i tak wiem ze nic z tego nie bedzie. Jestem zbyt... dziwna :/ i mam jeszcze jedną wadę. Ale mnijza o to. podoba mi sie. Chce o nim wiedziac wiele, chce go czesto widziec. A ktos dobrze wie o tym. Wie tez ze to dla mnie wazne. Nie chce sie zawiescznowu... To dlaczego moje problemy nawet tak blache jak milosc bez wzajemnosci nie interesują ja? czasem mam wrazenie ze jest egoistką. Jednak nie jest nią... Wiem że nie chce robic nic zlego ale robi to. A ja nie mam sily tego ukrywać. Ja juz wogole nie mam sily .... cholera. "Pennyroyal Tea" skonczyla sie. " Dumb " teraz jest...

awe_anka : :
paź 15 2004 " Kocham..."
Komentarze: 7

Zmienilam się. Sama nie wiem czy na lepsze czy nie. Zmienilam się. Nie denerwuję się. Mało co sprawia mi przykrość. Przy innych zachowuje się jak by mnie nie było. Malo sie odzywam. Malo robię. Ostatnio nawet malo placzę. Placz nic nie pomoże. Bo niby w czym? Przecież nie dzieje się nic strasznego. Czlowiek kilka razy na dzień zagląda do kieliszka. Ktoś inny siedzi godzionami na klatce bo nie może dostać się do domu. Inny kluci się z matką rodzicielką do tego stopnia, że wyzywa ją od k****, s***, p****. Jakaś matka wyzywa swoje wlasne dzieko od bydlaka :/. W jakiejś rodzinie nie starcza na chleb. Jakieś dziecko nie wie czy zda do naseępnej klasy. Pewien czlowiek nie patrzy w lustro bo jedyna rzecz ktora go obrzydza to jego wlasny wygląd. Ktoś nie wytrzymuje i podcina sobie żyly. Inny kocha jakies miejsce, miasto bo kojazy mu się ze szczęsliwym dziecinstwem. Niestety nie może  widzieć go zbyt często. Ktoś traci przyjaciól. Ktoś traci wiarę w siebie. Więc czemu mam się smucić? To tylko problemy. To tylko życie jednego zwyklego czlowieka. To nic. Nie ma mażen. To nic. ten ktoś nie ma nadziei. To nic. To tylko problemy... Szczesliwa jestem bo ich nie mam. Szczęśliwa bo mam to na co zasluguję. Jestem szczęśliwa bo mam. Inni nic nie mają. I nie ważne czy mam milosc swojego życia czy kase czy problemy. Ważne że mam i potrafie docenić...
Juz nie pytam " Dlaczego wlasnie ja? ". A dla czego mial być ktoś inny? Już nie zadręczam się pytaniami " Kiedy to sie skończy? " , " Czy to wszystko ma sens? "

                                                                     " Kocham... "

Byla mloda. Nie byla ladna. Nie byla sympatyczna ani wesola. Miala tylko jednego przyjaciela. Takiego ktory nie mowil jej nic o sobie, nie pytal " Jak się masz? " i ogolnie mial ja gdzieś. Byla sama. nie miala licznej rodziny. Tylko matke i ojca. Byla sama. Kiedyś miala kundelka. To byl jej prawdziwy przyjaciel który udawal że ją slucha. Niestety potracil go samochod. Kochala ptaki. Zazdroscila im ze byly wolne. Kochala czarny i bordowy. Kochala spiewać choć wcale spiewać nie umiala. Kochala Nirvane. czesto plakala...Nienawidzila swojego pokoju, domu i rodziny. Nienawidzila zycia. Uczyla sie marnie. Nie zależalo jej na nauce. Objecala sobie że nie dozyje 20- tych urodzin.
Zawsze po szkole starala się isc jak najwolniej. Nie spieszylo jej sie do domu. I tak nikt na nią nie czekal. Wiedziala co zastanie...Gdy weszla na swoje szare osiedle kamieniczek zaczela plakać... Gdy powoli wchodzila do domu zastanawiala sie co tam zastanie. Nie chciala tego widzieć... Juz piętro niżej czula zapach alkocholu. Niepewnie otworzyla drzwi do mieszkania... Widok byl przerazajacy. Jednak znala go dokladnie. Zdązyla sie przyzwyczaić. Zaniedbane male mieszkanie wypelnione bylo zapachem alkocholu. w " salonie " na kanapie spala jej matka. Byla calkowicie pijana. Obok niej byly puste byteli taniego wina. ten widok to cale dziecinstwo tej pewnej dziewczyny. Bylo zimno wiec okryla matke kocem. Zamknela sie w lazience. Nawet nie plakala. W pewniej chwili wszedl do mieszkania jej tata.  . Zacząl krzyczeć na jej matkę. Zacząl krzyczać na nią że dopuscila żeby jej matka się opila. Kazal jej siąsc do lekcji. Nie zastanawiala się... otworzyla apteczkę. Nie bylo tam nic ciekawego. jedynie jakieś silne leki. Polknela... jeszcze przez chwilę byla przytomna. Leżala slaba na podlodze. Uśmiechnela się. Pomyslala że ma już z glowy swoje marne życie. Jednak zrobilo jej sie przykro. Nikt oprocz niej nie zajmowal się jaj matką. Dopiero wtedy dotarlo do niej że kocha swoich rodzicow i że kocha zycie. To nie mialo już znaczenia. Zdązyla wyszeptac " Kocham... ". Znaleziono ją ze lzami w oczach. Dotrzymala objetnicy. Nie dorzyla do swoich 20-stych urodzin. Dla niej skończyl się ten świat choć miala zaledwie 14 lat. Po smierci na pogrzebie zjawil się tlum ludzi. Wszyscy ubani byli na czarno. każdy w ręku trzymal roze. Ona ubrana byla na bialo. Wygladala slicznie. Dopiero teraz wszyscy dostrzegli jaka byla piekna. Miala czarną trumnę. Za nią szedl chlopak ktorego zawsze skrycie kochala. Plakal... wszyscy plakali. Najbardziej jej rodzice i owy chlopak. Zdążyl nad trumną wyszeptać " kocham..." . I tak skończyla się historia pewnej dziewczyny...

Ta historia nie jest o mnie, nie jest na faktach. napialam ją bo jest troche do mnie podobna. mamy cos wspolnego. Ja tez nie potrafie śpiewać...

awe_anka : :
paź 05 2004 Ostatnie pozegnanie
Komentarze: 2

 Czytalam pewną notkę. Ona mnie zainspirowala.

   Wiem że smierc to malo przyjemny temat.. Osobiscie przestalam ją lubić. Nie czekam na nia. Ale w koncu nadejdzie...warto pomyslec nad sensem istnienia. nad sensem smierci...czemu nie...

   Tak czesto widzimy czyis pogrzeb. Nawet nas to nie rusza. a przeciez to jeden z nas odszedl....ktos stracil wszystko co mial...stracil zycie. widzimy sznur ludzi dreptajacy ja jakas trumienką. nie myslimy sobie że może ten ktos tak bardzo chcial życ. ze nie bylo mu dane zyc dluzej. nie mamy sentymentu ani uznania dla trumien. nie przychodzi nam na mysl ze trumna to bedzie nasz dom. dom na wiecznosc. Chciala bym byc pochowana w bieli...ubrana na bialo, na bialej poduszeczce. z usmiechem na twarzy. w reku miec rozę i rozaniec..bialy. trumne bym chciala miec czarna. nie zalezy mi na tym by ludzie plakali. nie chce z nich wyciskac lez. i tak nie byly by szczere. chciala bym poprostu by bylo duzo ludzi. to takie smutne...czlowiek mial za zycia tylu przyjaciol, znajomych. tak liczna rodzinę. a pozegnala go tylko garstka ludzi. chciala bym z gory wiziec wszystkich ludzi, ktorzy znaczyli cos w moim zyciu, ktorzy maja zaszczytne miejsce w moim sercu. chciala bym wiec widziec mase ludzi....odejde tylko raz wiec chce by ten dzien byl wesoly. chce by wszyscy sie smiali, tryskali energia. by byli ubrani na bialo. spotkamy sie ostatni raz...wiec chce ich zapamietac wesolych.nie chce miec wiencow z napisem '' ostetnie pozegnanie''. chce by kazdy w reku trzymal roze ze wstązeczką i z napisem " do zobaczenia wkrotce...".... nie boje sie ani tez nie pragne smierci. poprostu co ma byc to bedzie...

awe_anka : :